Witam serdecznie na moim blogu!

Na imię mam Monika, mam 24 lata i od ponad 5 mieszkam w Londynie. Studiuję kierunek związany z psychologią, pracuję, czytam, oglądam filmy, odchudzam się, wydaję mnóstwo pieniędzy na ubrania i kosmetyki. Kocham filmy, zwierzęta i kuchnie indyjską. Ot taki sobie blog, czujcie się jak w domu. :-)
kontakt: monniebardyga@hotmail.com

author

375. / Lato. Czas na zmiany.

Leave a Comment
Cześć!
Wiem, ze wracam sobie kiedy chcę i nie zostaję na długo, ale ciężko było z czasem. Teraz mam wakacje, w sumie czasu więcej więc i chętnie sobie tutaj posiedzę.

Na uczelni wszystko zaliczone, miałam sporo szczęścia, bo lenistwo wzięło górę i w sumie słabo się przykładałam. Ale odkąd pamiętam zawsze miałam szczęście ;)
Read More

374. / Czarno to widze - trochę mody :)

55 comments
Cześc wam :*

Mówię od razu, ze mam wielki problem z ustawieniem języka polskiego na moim laptopie, niby działa, ale nie wszystkie polskie znaki, bardzo dziwna sprawa!

Tak jak mówiłam, będzie cięzko z pisaniem regularnie, ale robię co mogę. Odpisalam na komentarze pod poprzednim wpisem :* 
Jak na razie nie będę pisac o kosmetykach, ogólnie myślę zeby bloga zmienic bardziej na lifestyle, co wy na to? Wstawię małą sondę i mam nadzieję, ze odpowiecie szczerze.

Dzisiaj będzie trochę o ubiorze i o tym, ze ja sama ostatnio preferuje kolor czarny. Najczesniej przelamuje go kolorowymi butami sportowymi, ale czesto nosze go od stóp do głów i powiem wam, ze mam zamiar ubierac sie na czarno co raz czesciej, bo w tym kolorze czuje sie po prostu fanastycznie.

A wy co mysliscie o czarnych stylizacjach?
Pokaze wam kilka fotek gdzie zdecydowanie dominuje kolor czarny, a na koniec pokaze wam cos z mojej prywaty :)





Co myslicie? Jak dla mnie sa fantastyczne i na pewno nie wyglada nudno albo ponuro :)

A teraz cos z moich fotek :)




Wiem, ze moje stylizacje sa bardzo proste, ale najbardziej skupiam sie na zakrywaniu brzucha :D haha

Lubicie kolor czarny ? :)

Buziaki :*
Read More

373. / Zanim zdecydujesz się na psa...

51 comments
Cześć!

Jak pisałam już wcześniej... Mam psa. Nie jest mój, ale ja się nim zajmuję i powiem wam szczerze, że nie wiem czy kiedykolwiek ta osoba po niego przyjdzie. Ta osoba, czyli chłopak, o którym pisałam w poprzedniej notce.

Roxy, to amerykański bulldog. Pies idealny do domu z dziećmi, nie gryzie, nie szczeka, nie niszczy, nie załatwia się w domu. Ma prawie 3 lata. I jedyne czego potrzebuje to miłości i uwagi. Uwielbia spać w łóżku, uwielbia dawać buziaczki, tulić się. Ma mnóstwo energii i czasami ciężko nad nią zapanować. Nie lubi innych zwierząt, rzuca się na psy i koty. 



Nie da się jej nie kochać, ale jest to pies denerwujący. Wskakuje do łóżka, liże twarz od samego rana, nie za bardzo się słucha, śpi na mojej sofie. 

Czy gdybym mogła cofnąć to zgodziłabym się na psa? NIE.
Kocham zwierzęta, roztapiają moje serce, ale jestem na siebie zła, że się zgodziłam nią zaopiekować. Bo teraz już nie ma odwrotu, nie potrafię jej oddać.

Dlaczego żałuję?

1. Brak czasu. - Studiuję, pracuję, a zawsze muszę myśleć o tym, że pies jest  i trzeba z nim wyjść. Na przerwie lecę w biegu do domu żeby ją wyprowadzić, po szkole lecę żeby ją wyprowadzić. Kłóci się to z innymi obowiązkami, które mam. Pies potrzebuje czasu, ja tego czasu mam niewiele. Moja siostra również. Ona pracuje jeszcze więcej niż ja.


2. Brak miejsca - mamy jedynie dwupokojowe mieszkanie, a taki pies potrzebuje się wylatać. U nas niestety nie ma takiej możliwości. Całe dnie spędza leząc na sofie, pewnie dlatego ma nadwagę :P

3. Koszta - weterynarz, Roxy ma problemy ze skórą, traci włosie, do tego obcinanie paznokci itd, to wszystko kosztuje i to wcale nie tak mało. Jedzenie też nie jest najtańsze, szczególnie dla takiego psa.

4. Smrodek - całe mieszkanie 'pachnie' psem, cała sofa, każdy koc, pościel. Nie jestem fanką tych zapachów mimo, że od dziecka w domu zawsze były psy. 

5. Lenistwo - nie ukrywam, czasami po prostu mi się nie chcę wychodzić z psem o 21, bo np. pada deszcz, jest zimno, wieje itd. Do tego tutaj po piesku trzeba sprzątać, a ja za każdym razem mam odruch wymiotny :P 


Wiecie, mogę psa oddać prawda? Nic mnie nie może powstrzymać, ale jak patrzę na tą mordkę i widzę ją jak się cieszy na mój powrót do domu to nie wyobrażam sobie, że mogłabym się jej pozbyć. Mimo, że mnie wkurza, kręci się, nie słucha się, ostatnio jak się rzuciła na psa to połamała mi 3 paznokcie i rozwaliła całą rękę, aż do krwi, nie mogłam palców zgiąć przez 2 dni. Pies jest pod moją opieką, jest zależny ode mnie, kocha mnie, okazuje mi tą miłość za każdym razem, nie mam serca żeby jej oddać. Jak ludzie to robią?

No więc wiecie, pies zostaje, wkurzający pies, ale idę jej dać buziaczka, zasłużyła. 

p.s. 
ona nie jest smutna, raczej śpiąca ;)


Read More

372. / Historia pewnej znajomości .

42 comments
Cześć :*

Jak na razie nie mam weny na pisanie notek o urodzie itd, ale chciałabym wam coś opowiedzieć. Może ku przestrodze, może się pośmiejecie z mojej głupoty, no zresztą sami zobaczycie. 
Pisałam już, że na początku jesieni rozstałam się z moim byłym chłopakiem, po prawie 3 latach związku. Niestety, miłość we mnie się wypaliła i nie było sensu tego ciągnąć na siłę, szczególnie, że on jest bardzo uczuciowy i potrzebuję kogoś kto będzie go kochał z całego serca. Ja nie potrafiłam. Więc odeszłam. Było trudno, ale jakoś dałam radę :)

W grudniu miałam świąteczną imprezę w pracy, moja najlepsza koleżanka przyprowadziła swojego brata, który ma 32 lata. Nieszczególnie wpadł mi w oko szczerze mówiąc, mimo, że był na prawdę przystojny. Pewnie dlatego, że na imprezę szłam z kimś innym :-) 

Wyszykowani pojawiliśmy się na miejscu - łódce. Okazało się, że chłopak, z którym przyszłam miał dziewczynę i jej przyjaciółka ze mną pracuje. Dobry żart, co? :D Zemsta nadeszła, oczywiście, ja nie potrafię odpuścić. 

W każdym razie brat mojej koleżanki, będę nazywać go literką J, powiedział, że on się mną zajmie, że tak nie może być, że ktoś powinien mnie traktować lepiej, bla bla. No i sie zaczęło. Odwiózł mnie do domu, pytał czy jestem osobą wierną, czy chciałybym z nim spróbować, że on jest starszy, że on nie ma czasu na różne gierki, no wiecie, takie super przekonujące rzeczy.


Na początku było fajnie, jeździliśmy sobie w różne miejsca, szalony z niego kierowca, ale lubiłam to. Czułam, że żyję. Nigdy się nie nudziłam. Później odkryłam, że te wszystkie miejsca gdzie jeździliśmy mają ze sobą coś wspólnego... Kupuje się z nich narkotyki. Przyznał się, że sprzedaje, ale że nie bierze, że on nie z tych. Uwierzyłam. 

Prosił o pieniądze, obiecywał, że odda, że potrzebuje na teraz, wymyślał historie nie z tej ziemi żeby mnie przekonać. Jego mama mnie ostrzegała, jego siostra, nie sluchałam. Bo myślałam, że uda mi się mu pomóc, że razem z tego wyjdziemy i będzie dobrze. Pewnego dnia zaczynałam pracę o 17, wchodzę na górę do Tesco, a w pokoju zatrzymań, dla złodziei, siedzi sobie on. Wyobrażacie sobie to upokorzenie? Ukradł z mojego miejsca pracy. Byłam zła, nie chciałam z nim gadać, ale wreszcie wybaczyłam. Jak zawsze. 

Miał sprawę w sądzie, pojechałam z nim, chciałam go wspierać, zawsze. Przedstawiał mnie jako swoją dziewczynę, kobietę, z którą chce spędzić resztę życia. Był w miarę czuły,  okazywał mi dużo zainteresowania. Nie byłam ślepa, ale udawałam, że jest. Moja intuicja od początku mówiła mi: uciekaj od niego z daleka.


Przyszedł z bagażem, dwójką dzieci. Synem, które nie widywał i córką, której szalona matka nie dawała mu żyć. Dzwoniła i pisała dzień i noc, nie dawała mu spokoju. Czułam, że on ją dalej kocha, jedynie nienawiść zastąpiła miłość na parę chwil. No ale zapewniał, że nie nie, że tylko ja się liczę.

Zostawał u mnie w domu, ufałam mu, wszystkim ufam. Jeśli wpuszczam Cię do swojego mieszkania to znaczy, że wierzę, że nic z niego nie weźmiesz. Okradł mnie dwa razy, w bardzo podły sposób. Wyjał pieniądze z mojego konta, wrócił do domu, odłożył kartę i jakby nigdy nic spędzil ze mną cały dzień. Nie mogłam w to uwierzyć, byłam zła, Moja siostra mówiła, że to nie jego wina, że narkotyki tak go zniszczyły, doprowadziły do takiego zachowania. Nie odzywałam sie do niego ponad tydzień, aż do Nowego Roku, kiedy zadzwonił z przeprosinami.Wybaczyłam, powiedziałam, że postaram sie o tym zapomnieć.

Nie zapomniałam. Zrujnował moje zaufanie, nie tylko w stosunku do niego, ale do wszystkich ludzi wokół mnie. Nie potrafiłam zostawić go w domu, nie potrafiłam pozwolić mu u mnie spać. No ale jakoś staraliśmy się to naprawić. Było dobrze i źle, bardzo dużo kłótni. Co raz więcej. Stawał się bardziej toksyczny z każdym dniem, mówił okropne i podłę rzeczy. Miałam dość, ale nie dawałam spokoju. Ja chyba lubię wyzwania. Wciąż wierzyłam, że nam się uda.

Wzięłam jego psa, mieliśmy się nim zajmować współnie. Niestety, cała odpowiedzialność spadła na mnie i na moją siostrę. Amerykański bulldog to nie jest łatwy pies, jest kochana, ale potrzebuje bardzo dużej uwagi, a my niestety nie mamy aż tyle czasu.

Jak się domyślacie... wszystko nie skończyło się dobrze. Pewnego dnia, po raz pierwszy, pozwoliłam mu zostać u siebie w domu kiedy poszłam do pracy. Zamknęłam go w mieszkaniu, nie miał jak wyjść. Wysyłał mi smsy itd, więc myślałam, że wszystko ok. Gdy moja siostra wróciła do domu przede mną, powiedział, że musi gdzieś na chwilę isć, dosłownie 20min. Że zaraz wraca. Nie wrócił. Pojechał do swojej byłej dziewczyny i tam spał. Zrobiła mi na złość, nie mogła znieść myśli, że jest u mnie więc przekonała go żeby przyjechał ją zobaczyć.

Nie odebrał telefonu, rano przyjechał po rzeczy, nie wszystkie. Wciąż mam u siebie dwie wielkie torby jego ciuchów i butów. Rozmawiałam z nią przez telefon, na jaw wyszły wszystkie kłamstwa, które nam mówił. Setki kłamstw, niezliczona ilość historyjek, nieprawdziwych opowieści. Było mi niedobrze, dosłownie. Człowiek, któremu chciałam pomóc okazał się największym kłamcą jakiego znałam. Wybrał ją, mimo, że nie musiał wybierać, bo ja wciąż mam odruch wymiotny jak sobie o nim pomyślę.


Nasza ostatnia rozmowa była więlką kłótnią, ja i on, ona słuchała. Powiedział, że wszystko sobie wymysliłam, że między nami nigdy nic nie było. Że to tylko moja historia i nie mogę znieść myśli, że on woli ją nie mnie, że zawsze kochał tylko ją. Nie znoszę gdy ktoś zarzuca mi kłamstwo, mam mnóstwo świadków. Zjechałam go z góry na dół. powiedziałam wszystkie sekrety, znam ich więcej, on o tym wie. Rozłączył się.

Ona nie wie czy go weźmie spowrotem, ja mam ochotę go zabić, nigdy w życiu nie czułam się tak zawiedziona i zła na kogoś. Mam nadzieję, że więcej go nie zobaczę. Wiem, że bierze crack, że jest uzależniony, ale to dorosły facet, nie jest mi go żal.





Wczoraj, podczas zajęć, odebrałam smsa od jego przyjaciela. J poszedł do więzienia, niewiadomo kiedy wyjdzie, ale nieprędko.


Karma jest suką, prawda? 
Read More

371. / Nie wiem czy wracam, ale może na chwilę.

31 comments
Cześć wam!

Na początku bardzo dziękuję za każdy wysłany e-mail. Pewnie nie na każdy odpisałam, bo moja skrzynka monniebardyga@hotmail.com została zablokowana przez hotmail i namęczyłam się wieki żeby mieć do niej znowu dostęp. 

Tęskniłam za wami, bardzo. Wiele razy przymierzałam się do tego żeby wrócić, coś napisać, wstawić jakieś fotki, ale za każdym razem bałam się, że wrócę i później od razu znowu zniknę. Trochę to by było głupie. Dlatego teraz także nie obiecuję, że zostanę na długo, ale kto wie. 

Pojęcia nie mam o czym będę pisać, bo: moje włosy wyglądają tragicznie, cera jeszcze gorzej, o paznokciach nie wspomnę, a balsamu to chyba z miesiąc nie używałam. No cóż. Nawet mi się dbać o siebie nie chce, żałosne, co? Ważę teraz tyle, że jak to zobaczyłam to uznałam, że niedługo będzie mnie można pomylić ze słoniem. Wzięłam się za siebie, ale znowu będzie tak, że dużo się nagadam, a gówno zrobię.

W moim życiu działo się tyle, że chyba nie starczyłoby mi czasu aby wam wszystko opowiedzieć, ale w większości są to niestety przykre rzeczy. Wiecie, jak się wali to wszystko po kolei.


Nie wiem czy będę pisać o urodzie, jak na razie nie mam na to weny, na pewno w następnym wpisie opowiem wam trochę o moim/nie moim psie, który ostatnio stara się zdominować moje życie, ale w sumie ja się nie daję, z moją siostrą jest gorzej.

Żeby wpis nie był taki pusty wrzucę jakieś aktualne zdjęcie. Wiele z was ma mnie na instragramie więc wiecie jak wyglądam, ale część nie ma więc i tak pokażę :D




Buziaki :*

Read More
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Obsługiwane przez usługę Blogger.